28 lip 2011

Msza za Piotrka i 67. rocznica Powstania W-wskiego


MSZA ZA PIOTRKA
W najbliższą sobotę (30 lipca) o godz. 19:00 w par. Zesłania Ducha Świętego w Ząbkach (ul. Powstańców 30) odbędzie się Msza św. w intencji powrotu do zdrowia Piotrka Pakosa z zastępu Sokół. Piotrek poważnie zranił się w nogę podczas obozu i od prawie trzech tygodni trwa leczenie. W najbliższym czasie będzie miał zabieg.
Prosimy o obecność harcerzy w mundurach.

67. ROCZNICA POWSTANIA WARSZAWSKIEGO
W niedzielę (31 lipca) nasza drużyna jak co roku uczestniczy w obchodach rocznicy Powstania Warszawskiego.
 Udział naszej drużyny w tym roku to tzw. służba wodna (rozdawanie wody i parasoli zgromadzonym ludziom).

16:45 Zbiórka 11. Warszawskiej pod katedrą polową (ul. Długa)
17:00 Zbiórka pod Pomnikiem Powstania Warszawskiego, przy pl. Krasińskich.
18:00 - Uroczysta polowa Msza Święta przy Pomniku Powstania Warszawskiego.
19:00 - Uroczysty Apel Poległych przy Pomniku Powstania Warszawskiego.
20:00 - Widowisko (dla chętnych).

Liczymy na liczne przybycie naszych harcerzy.
Oczywiście w mundurach.

21 lip 2011

Relacje z obozu, część 3


10.07, Niedziela – Władek Olejnik z zastępu Ryś
Dzień rozpoczęliśmy budząc się około godziny 7.00. Najpierw zostali zawołani kucharze. Zjedliśmy śniadanie , a od razu po nim był apel. Dowiedzieliśmy się, że na mszę idziemy do kościoła w Czarnym Dunajcu. Tam służył nasz zastęp. Gdy wróciliśmy do obozu rozpoczął się konkurs kulinarny. Dostaliśmy składniki i zaczęliśmy gotować. Około 17.00 spadł deszcz, musieliśmy oddać potrawy i przyszła do nas w odwiedziny kolonia. Na szczęście udało nam się ogarnąć wszystkie sprawy i oddaliśmy druhom sos tzatziki i meksykański, talarki ziemniaczane, pierś i nuggetsy z kurczaka, sałatkę owocową i herbatniki maczane w czekoladzie. Około 20.00 było ognisko, a potem poszliśmy spać.

11.07, Poniedziałek – Władek Olejnik z zastępu Ryś
Dzisiejszego dnia wstaliśmy jak zwykle o 7.00. Na niebie świeciło piękne słońce. Do południa wykonywaliśmy rutynowe już dla nas czynności,  czyli apel, msza, mycie się, śniadanie. Po obiedzie mieliśmy trening do olimpiady. Strzelaliśmy z łuku, wiatrówki oraz graliśmy w manzo. Wieczorem było ognisko, a na prycze spać poszliśmy około 23.00.

12.07, Wtorek – Władek Olejnik z Rysia
Dzień rozpoczęliśmy wstając o 7.00. Następnie było śniadanie, apel, mycie się. Po mszy była olimpiada polsko-francuska. Nasz zastęp sędziował w manzo, potem poszliśmy strzelać z łuku. Wieczorem wygraliśmy z Francuzami w piłkę... A potem przyjechał druh Piotrek z wiadomością, że dostał się na swoje wymarzone studia z fizyki!
Poszliśmy spać o 22.30.

13.07, Środa – Władek Olejnik z Rysia
Wstaliśmy o 6.00, zapakowaliśmy się i wyruszyliśmy w góry. Autokar dowióżł nas prawie pod samą granicę TPN. Dalej 9 km szliśmy do schroniska. Tam zostawiliśmy plecaki i... zaczęła się  męka. Na początku droga była niepozorna, lecz zaraz zaczęła się robić kamienista i stroma. Na szczyt szliśmy około 5h. Gdy obejrzeliśmy widoki i chcieliśmy schodzić, zobaczyliśmy coś niezwykłego. Kozica szła po skałach, a 3 metry dalej wyjrzał świstak i zaczął gwizdać. Kozica zlękła się i uciekła. Zejście z góry zajęło nam 2,5 godziny. Około 20.00 byliśmy w schronisku.

Nie udało się zebrać relacji z następnych dni, bo chłopcy byli bardzo zmęczeni – toteż napisał je Piotr Laskowski, przyboczny
14.07, czwartek
To kolejny dzień wędrówki po górach. Na jego początek udaliśmy się na mszę do sąsiadującej ze schroniskiem w Dolinie Chochołowskiej kaplicy św. Jana Chrzciciela. Odprawił ją dla nas francuski ksiądz – nasz nieoceniony duszpasterz, ksiądz Emil musiał wyjechać na dwa dni w sprawach służbowych do Warszawy. Potem wyruszyliśmy na drugi dzień wędrówki po górach – przez Iwaniacką przełęcz do doliny Kościeliskiej i w dół do Kir. Podejście było bardzo ciężkie, ale wszyscy dali radę. Przy okazji można było zaobserwować wiele pięknych aktów braterskiej pomocy między naszymi harcerzami. Osobiście widziałem, jak jeden z chłopaków, Marcin Redlin z Jastrzębia, którzy doszedł na przełęcz wcześniej zbiegł do dwójki kolegów z zastępu, którzy tracili już ducha i siły i wziął od nich plecaki, by szło im się wygodniej. Bardzo budujący widok!
Jako, że każdy zastęp wędrował osobno z towarzystwem jednej osoby z kadry, każdy wrócił do obozu o innej godzinie. Wszyscy jednak zmachani, lecz szczęśliwi układali się szybko do łóżek i szli spać.

15.07, piątek
Po dwóch dniach ciężkiej wędrówki po górach, piątek był odpoczynkiem. Chłopcy długo spali, potem uczestniczyli we Mszy Świętej z Francuzami, przyrządzili pyszne obiady. Prali i myli swoje rzeczy...
Mimo padającego ostrego, lecz na szczęście przelotnego, deszczu nastrój w drużynie nie upadał i wieczorem miało miejsce długie i radosne ognisko z nauką piosenek, grą na instrumentach itp.
Wszyscy poszli spać wcześnie, gdyż już w sobotę zaczyna się...eksplo!

16.07, sobota
Rano chłopcy pakowali się i gotowali na kolejną wyprawę, stały punkt każdego obozu Skautów Europy – EKSPLO. To samodzielna wyprawa zastępu do okolicznych wsi. Chłopcy muszą tam rozmawiać z ludźmi, dowiadywać się wielu rzeczy o historii i kulturze regionu...
W tym momencie, w którym to piszę mam już wiadomości od zastępowych, że znaleźli noclegi – w szkołach, domach gościnnych ludzi... Powrót z wyprawy w poniedziałek, wtedy też zamieścimy dokładną relację, jakie to przygody przeżyli dzielni harcerze 11. Warszawskiej!

12 lip 2011

Relacje z obozu, część 2

Piątek, 8.07 - Michał Marzoch z zastępu Świstak Godzina 7.00: do gniazda Świstaka wbija Kamil Zdunek ze swoim zastępem Jastrząb. Z wielką niechęcią wstajemy. Już kilka minut potem druhowie trąbią po kucharzy, aby przyszli po składniki na śniadanie. My, zgodnie z zamówieniem, dostaliśmy płatki i dżem truskawkowy. Niestety, nie zdążyliśmy dojeść ich do końca - pod koniec śniadania usłyszeliśmy sygnał na apel. Na szczęście, byliśmy w mundurach, więc mogliśmy od razu na niego pobiec. Ku memu zaskoczeniu, w apelu brali również udział Francuzi. Po apelu mój zastęp poszedł się kąpać. Tego nie dnia nie świeciło słońce, woda była zimna, więc spędziliśmy w rzece o wiele mniej czasu niż zwykle - około 20 minut. Po umyciu się poszliśmy robić obiad - dość nietypowe naleśniki z kakao. Pierwszą próbę podjął zastępowy Kuba Kornacki, ale "trochę" mu nie wyszło. Sytuację (i obiad) uratował kucharz Piotrek. Jemu naleśniki udały się bardzo dobre. Na obiad zaprosiliśmy druhów Mateusza i Łukasza. Wieść o naszym jedzeniu rozeszła się wśród kadry, więc skosztować ich przybył również druh Piotrek. Parę minut po obiedzie udaliśmy się znów nad rzekę. Tam czekała nas miła niespodzianka - przybyły z pobliskiego obozu druh rozwiesił nad rzeką linę, do której przyczepiona była uprząż. Każdy z nas, po przypięciu do niej, musiał udać się na drugą stronę. Problem stanowiła woda z pobliskiego, dość niskiego, wodospadu. Gdy szło się po dnie, woda "podcinała" nogi. Świetna przygoda! O 18.00 była Msza Święta z Francuzami. Po niej poszliśmy robić jajecznicę na kolację. To możliwe, że niektórych zaskoczy, ale z 39 jajek. Ale się najedliśmy! Wieczorem jeszcze ognisko, z Francuzami i poszliśmy spać. Sobota, 9.07 - Michał Marzoch Dziś pobudka godzinę później - o 8.00. Niby później, ale i tak się nie wyspałem. Od razu zjedliśmy śniadanie. Dziś skromniej - tylko kanapki. Ja i Kuba musieliśmy iść od razu robić ambonę do naszej obozowej kaplicy. Mieliśmy mało czasu i ledwo zdążyliśmy. Szybko założyliśmy mundury i pobiegliśmy do masztu, aby go postawić. Uczestniczyła w tym cała drużyna. Chwilę potem odbyła się Msza Święta, w której znów uczestniczyli Francuzi. Pierwszy raz od początku obozu, na Mszy było okropnie gorąco. Mieliśmy wiele baniaków z wodą, którą moczyliśmy nasze berety dla ochłody. Po mszy odbył się apel, a potem ruszyliśmy robić obiad. Kolejny raz chłopaki przyrządzili ostry sos, którym polaliśmy makaron i gulasz. Na obiad zaprosiliśmy druha Piotrka, który uwielbia ostre dania (ja nie cierpię). Nareszcie można było się wykąpać. Było ciepło,więc spędziliśmy w wodzie ponad pół godziny. Następnie wraz z Kubą udaliśmy się robić strzelnicę do wiatrówki. Nie zdążyliśmy wrócić, bo druh Błażej zatrąbił na kurs ekspresji. Trwał on około 40 minut, a po nim musiliśmy już zająć się robieniem kolacji. Zaraz po niej całym zastępem zajęliśmy się robieniem scenografii na ognisko. Wycieliśmy z papieru chmurki, przynieśliśmy trawę z łąki i ułożyliśmy. Tematem ogniska były Opowieści z Narni. Ognisko trwało około godziny, a potem od razu poszliśmy spać.

10 lip 2011

Relacji z obozu część 1


Obóz harcerski 11. Warszawskiej pod Czarnym Dunajcem trwa! Panuje wśród nas wyśmienita atmosfera. W tym roku chłopcy każdego dnia piszą relację. Najlepsza z nich umieszczana będzie na stronie. Oto przed Państwem obóz harcerski oczyma harcerzy!

Poniedziałek, 4.07 – Władek Olejnik z zastępu Ryś
Dzisiaj zebraliśmy się w Ząbkach o 6.30 na Mszy Świętej, na której służbę podjął nasz zastęp. Gdy wyszliśmy z kościoła zaczęliśmy się pakować. Padający od rana deszcz rozpadał się wtedy jeszcze bardziej. Jednak tym niezrażeni zapakowaliśmy bagaże i samych siebie do autokaru i ruszyliśmy w drogę. Podczas jazdy niektórzy spali, inni grali na gitarach i śpiewali, jednak wszyscy mieli skryte nadzieje, że w Czarnym Dunajcu będzie ładna pogoda. Nie mylili się. Około 17.30 przyjechaliśmy na miejsce, wzięliśmy sprzęt i pobiegliśmy szukać najlepszego miejsca na platformę. Na szczęście, znaleźliśmy układ drzew według wcześniej ustalonego planu i okazało się, że to doskonałe miejsce na gniazdo [teren będący siedzibą zastępu – przyp. red.] Szybko rozbiliśmy namiot, zabezpieczyliśmy sprzęt i zabraliśmy się za rozpalenie ogniska. Pomimo małych trudności z mokrym drewnem rozpaliliśmy ognisko, jednak wtedy zaczęło kropić i mieliśmy problem z utrzymaniem ognia. Na kolację były kiełbaski z sosem. Około 23 położyliśmy się spać.
Wtorek, 5.07 – Mateusz Kot, zastęp Świstak
Pobudka była o godzinie 7.00. Po sygnale zabraliśmy się za ubieranie i rozgrzewkę, którą poprowadził druh Błażej. Po ćwiczeniach nasz zastęp zabrał się za przygotowywanie śniadania. Po obfitym posiłku, zajęliśmy się naciąganiem plandek i dokańczaniem paleniska. Wszyscy dogadywaliśmy się bardzo dobrze i bezproblemowo. Mimo trudu i padającego deszczu poradziliśmy sobie zdecydowanie dobrze. Bałą praca zajęła nam pięć godzin. Po pracy zjedliśmy pyszny obiad i pobiegliśmy na Mszę Świętą. Po jej zakończeniu nasz zastępowy Kuba zaprowadził nas na kolację, którą przygotował Piotrek Rybak. Na kolację były pyszne kanapki z dżemem i pasztetem. Gdy się ściemniło i minęła godzina 23.00 położyliśmy się do śpiworów, a po modlitwie poszliśmy spać.
Środa, 6.07 – Kuba Szelągowski, zastęp Kruk
Dzisiaj to my robiliśmy pobudkę. Michał znalazł genialny pomysł jak obudzić zastęp Jastrząb, żeby nie zasnęli – graliśmy na bębnie. Tego dnia Ryś spóźnił się na rozgrzewkę. Po zjedzonym śniadaniu zabraliśmy się do pionierki. Wybudowaliśmy:
-Stojak na narzędzia
-Półkę na rzeczy osobiste
-Półkę na naczynia
i zaczęliśmy robić stół.
Na obiad zjedliśmy kurczaka z ryżem. Wieczorem było ognisko, a także przyjechali Francuzi, [mowa o 11. Paryskiej, drużynie z którą obozujemy w tym roku] którzy rozłożyli się niedaleko nas. Wieczorem mieliśmy ognisko w drużynie. Śpiewaliśmy głośno i dużo. Po tym zrobiliśmy radę zastępu i poszliśmy spać.
Czwartek, 7.07 – Władek Olejnik z zastępu Ryś
Dzisiejszy dzień obozu wydawałby się zwykłym, kolejnym dniem pionierki. Coś jednak uczyniło go niezwykłym i niezapomnianym...
Dzisiaj obudziliśmy się około 6.40. Gdy każdy przetarł oczy, wydało się nam, że to ciągle sen. Nareszcie, PIERWSZY raz od początku obozu ujrzeliśmy słońce na czystym niebie! Wielce uradowani i naładowani energią zeszliśmy z platformy i byliśmy gotowi, by zorganizować pobudkę. Najpierw Janek Zgliczyński zagrał na Hejnał Mariacki na trąbce, a później chodziliśmy od gniazda do gniazda, robiąc jak najwięcej hałasu, by obudzić kolegów z innych zastępów. Gdy już wszyscy się obudzili, poszliśmy nad rzekę się umyć. Po powrocie ubraliśmy się w mundury i czekaliśmy na apel. Gdy druhowie zagwizdali by przybyć, nasz zastęp stawił się pierwszy!
Tego dnia dokończyliśmy jeszcze umywalnię i taras oraz zaczęliśmy budować scenę. O 18:00 zaczęła się Msza Święta. Podczas kazania zaczął się krótki, lecz ostry deszcz.
Spać poszliśmy około 23.