10 lip 2011

Relacji z obozu część 1


Obóz harcerski 11. Warszawskiej pod Czarnym Dunajcem trwa! Panuje wśród nas wyśmienita atmosfera. W tym roku chłopcy każdego dnia piszą relację. Najlepsza z nich umieszczana będzie na stronie. Oto przed Państwem obóz harcerski oczyma harcerzy!

Poniedziałek, 4.07 – Władek Olejnik z zastępu Ryś
Dzisiaj zebraliśmy się w Ząbkach o 6.30 na Mszy Świętej, na której służbę podjął nasz zastęp. Gdy wyszliśmy z kościoła zaczęliśmy się pakować. Padający od rana deszcz rozpadał się wtedy jeszcze bardziej. Jednak tym niezrażeni zapakowaliśmy bagaże i samych siebie do autokaru i ruszyliśmy w drogę. Podczas jazdy niektórzy spali, inni grali na gitarach i śpiewali, jednak wszyscy mieli skryte nadzieje, że w Czarnym Dunajcu będzie ładna pogoda. Nie mylili się. Około 17.30 przyjechaliśmy na miejsce, wzięliśmy sprzęt i pobiegliśmy szukać najlepszego miejsca na platformę. Na szczęście, znaleźliśmy układ drzew według wcześniej ustalonego planu i okazało się, że to doskonałe miejsce na gniazdo [teren będący siedzibą zastępu – przyp. red.] Szybko rozbiliśmy namiot, zabezpieczyliśmy sprzęt i zabraliśmy się za rozpalenie ogniska. Pomimo małych trudności z mokrym drewnem rozpaliliśmy ognisko, jednak wtedy zaczęło kropić i mieliśmy problem z utrzymaniem ognia. Na kolację były kiełbaski z sosem. Około 23 położyliśmy się spać.
Wtorek, 5.07 – Mateusz Kot, zastęp Świstak
Pobudka była o godzinie 7.00. Po sygnale zabraliśmy się za ubieranie i rozgrzewkę, którą poprowadził druh Błażej. Po ćwiczeniach nasz zastęp zabrał się za przygotowywanie śniadania. Po obfitym posiłku, zajęliśmy się naciąganiem plandek i dokańczaniem paleniska. Wszyscy dogadywaliśmy się bardzo dobrze i bezproblemowo. Mimo trudu i padającego deszczu poradziliśmy sobie zdecydowanie dobrze. Bałą praca zajęła nam pięć godzin. Po pracy zjedliśmy pyszny obiad i pobiegliśmy na Mszę Świętą. Po jej zakończeniu nasz zastępowy Kuba zaprowadził nas na kolację, którą przygotował Piotrek Rybak. Na kolację były pyszne kanapki z dżemem i pasztetem. Gdy się ściemniło i minęła godzina 23.00 położyliśmy się do śpiworów, a po modlitwie poszliśmy spać.
Środa, 6.07 – Kuba Szelągowski, zastęp Kruk
Dzisiaj to my robiliśmy pobudkę. Michał znalazł genialny pomysł jak obudzić zastęp Jastrząb, żeby nie zasnęli – graliśmy na bębnie. Tego dnia Ryś spóźnił się na rozgrzewkę. Po zjedzonym śniadaniu zabraliśmy się do pionierki. Wybudowaliśmy:
-Stojak na narzędzia
-Półkę na rzeczy osobiste
-Półkę na naczynia
i zaczęliśmy robić stół.
Na obiad zjedliśmy kurczaka z ryżem. Wieczorem było ognisko, a także przyjechali Francuzi, [mowa o 11. Paryskiej, drużynie z którą obozujemy w tym roku] którzy rozłożyli się niedaleko nas. Wieczorem mieliśmy ognisko w drużynie. Śpiewaliśmy głośno i dużo. Po tym zrobiliśmy radę zastępu i poszliśmy spać.
Czwartek, 7.07 – Władek Olejnik z zastępu Ryś
Dzisiejszy dzień obozu wydawałby się zwykłym, kolejnym dniem pionierki. Coś jednak uczyniło go niezwykłym i niezapomnianym...
Dzisiaj obudziliśmy się około 6.40. Gdy każdy przetarł oczy, wydało się nam, że to ciągle sen. Nareszcie, PIERWSZY raz od początku obozu ujrzeliśmy słońce na czystym niebie! Wielce uradowani i naładowani energią zeszliśmy z platformy i byliśmy gotowi, by zorganizować pobudkę. Najpierw Janek Zgliczyński zagrał na Hejnał Mariacki na trąbce, a później chodziliśmy od gniazda do gniazda, robiąc jak najwięcej hałasu, by obudzić kolegów z innych zastępów. Gdy już wszyscy się obudzili, poszliśmy nad rzekę się umyć. Po powrocie ubraliśmy się w mundury i czekaliśmy na apel. Gdy druhowie zagwizdali by przybyć, nasz zastęp stawił się pierwszy!
Tego dnia dokończyliśmy jeszcze umywalnię i taras oraz zaczęliśmy budować scenę. O 18:00 zaczęła się Msza Święta. Podczas kazania zaczął się krótki, lecz ostry deszcz.
Spać poszliśmy około 23.