10.07, Niedziela – Władek Olejnik z zastępu Ryś
Dzień rozpoczęliśmy budząc się około godziny 7.00. Najpierw
zostali zawołani kucharze. Zjedliśmy śniadanie , a od razu po nim był apel.
Dowiedzieliśmy się, że na mszę idziemy do kościoła w Czarnym Dunajcu. Tam
służył nasz zastęp. Gdy wróciliśmy do obozu rozpoczął się konkurs kulinarny.
Dostaliśmy składniki i zaczęliśmy gotować. Około 17.00 spadł deszcz, musieliśmy
oddać potrawy i przyszła do nas w odwiedziny kolonia. Na szczęście udało nam
się ogarnąć wszystkie sprawy i oddaliśmy druhom sos tzatziki i meksykański,
talarki ziemniaczane, pierś i nuggetsy z kurczaka, sałatkę owocową i herbatniki
maczane w czekoladzie. Około 20.00 było ognisko, a potem poszliśmy spać.
11.07, Poniedziałek – Władek Olejnik z zastępu Ryś
Dzisiejszego dnia wstaliśmy jak zwykle o 7.00. Na niebie
świeciło piękne słońce. Do południa wykonywaliśmy rutynowe już dla nas
czynności, czyli apel, msza, mycie się,
śniadanie. Po obiedzie mieliśmy trening do olimpiady. Strzelaliśmy z łuku,
wiatrówki oraz graliśmy w manzo. Wieczorem było ognisko, a na prycze spać
poszliśmy około 23.00.
12.07, Wtorek – Władek Olejnik z Rysia
Dzień rozpoczęliśmy wstając o 7.00. Następnie było
śniadanie, apel, mycie się. Po mszy była olimpiada polsko-francuska. Nasz zastęp
sędziował w manzo, potem poszliśmy strzelać z łuku. Wieczorem wygraliśmy z
Francuzami w piłkę... A potem przyjechał druh Piotrek z wiadomością, że dostał
się na swoje wymarzone studia z fizyki!
Poszliśmy spać o 22.30.
13.07, Środa – Władek Olejnik z Rysia
Wstaliśmy o 6.00, zapakowaliśmy się i wyruszyliśmy w góry.
Autokar dowióżł nas prawie pod samą granicę TPN. Dalej 9 km szliśmy do
schroniska. Tam zostawiliśmy plecaki i... zaczęła się męka. Na początku droga była niepozorna, lecz
zaraz zaczęła się robić kamienista i stroma. Na szczyt szliśmy około 5h. Gdy
obejrzeliśmy widoki i chcieliśmy schodzić, zobaczyliśmy coś niezwykłego. Kozica
szła po skałach, a 3 metry dalej wyjrzał świstak i zaczął gwizdać. Kozica
zlękła się i uciekła. Zejście z góry zajęło nam 2,5 godziny. Około 20.00
byliśmy w schronisku.
Nie udało się zebrać relacji z następnych dni, bo chłopcy
byli bardzo zmęczeni – toteż napisał je Piotr Laskowski, przyboczny
14.07, czwartek
To kolejny dzień wędrówki po górach. Na jego początek
udaliśmy się na mszę do sąsiadującej ze schroniskiem w Dolinie Chochołowskiej
kaplicy św. Jana Chrzciciela. Odprawił ją dla nas francuski ksiądz – nasz
nieoceniony duszpasterz, ksiądz Emil musiał wyjechać na dwa dni w sprawach
służbowych do Warszawy. Potem wyruszyliśmy na drugi dzień wędrówki po górach –
przez Iwaniacką przełęcz do doliny Kościeliskiej i w dół do Kir. Podejście było
bardzo ciężkie, ale wszyscy dali radę. Przy okazji można było zaobserwować
wiele pięknych aktów braterskiej pomocy między naszymi harcerzami. Osobiście
widziałem, jak jeden z chłopaków, Marcin Redlin z Jastrzębia, którzy doszedł na
przełęcz wcześniej zbiegł do dwójki kolegów z zastępu, którzy tracili już ducha
i siły i wziął od nich plecaki, by szło im się wygodniej. Bardzo budujący widok!
Jako, że każdy zastęp wędrował osobno z towarzystwem jednej
osoby z kadry, każdy wrócił do obozu o innej godzinie. Wszyscy jednak zmachani,
lecz szczęśliwi układali się szybko do łóżek i szli spać.
15.07, piątek
Po dwóch dniach ciężkiej wędrówki po górach, piątek był
odpoczynkiem. Chłopcy długo spali, potem uczestniczyli we Mszy Świętej z
Francuzami, przyrządzili pyszne obiady. Prali i myli swoje rzeczy...
Mimo padającego ostrego, lecz na szczęście przelotnego,
deszczu nastrój w drużynie nie upadał i wieczorem miało miejsce długie i
radosne ognisko z nauką piosenek, grą na instrumentach itp.
Wszyscy poszli spać wcześnie, gdyż już w sobotę zaczyna
się...eksplo!
16.07, sobota
Rano chłopcy pakowali się i gotowali na kolejną wyprawę,
stały punkt każdego obozu Skautów Europy – EKSPLO. To samodzielna wyprawa
zastępu do okolicznych wsi. Chłopcy muszą tam rozmawiać z ludźmi, dowiadywać
się wielu rzeczy o historii i kulturze regionu...
W tym momencie, w którym to piszę mam już wiadomości od
zastępowych, że znaleźli noclegi – w szkołach, domach gościnnych ludzi...
Powrót z wyprawy w poniedziałek, wtedy też zamieścimy dokładną relację, jakie
to przygody przeżyli dzielni harcerze 11. Warszawskiej!